Bo od lat przyglądam się światu
Nieraz rano zabolał łeb
mówili zmiana klimatu
Czasem zdarzył się wielki raut
Albo feta proletariatu
Czasem podróż najlepszym z aut
Częściej szare drogi powiatu
Ref.
Ale to już było
I nie wróci więcej
choć tyle się zdarzyło
To do przodu wciąż wyrywa głupie serce
Ale to już było
Znikło gdzieś za nami
Choć w papierach lat przybyło
To naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami
I wywiadów pełne gazety
Za oknami kolejny świt
I w sypialni dzieci oddechy
One lecą drogą do gwiazd
Przez niebieski ocean nieba
Ale przecież za jakiś czas
Będą mogły same zaśpiewać
Ref.
Barwny ich strój, amaranty zapięte pod szyją,
Ach, Boże mój, jak ci polscy ułani się biją,
Ziemia aż drży, stary szyldwach swe oczy przeciera,
wszak on ich zna, to są ułani spod Samosierra
A czyjeż to imię rozlega się sławą?
Kto walczył za Francję z Hiszpanami krwawo?
To konnica polska, sławne szwoleżery,
Zdobywają szturmem wąwóz Samosierry.
Już francuska jazda cofa się w nieładzie,
Pod naporem wroga wał trupów się kładzie.
A wtem Napoleon na Polaków skinął,
Skoczył Kozietulski, jazdę w czwórki zwinął.
A wtem mignął ktoś, a pod nim biały koń,
I trąbka gra trata ta ta ta…
Hej, ty ojcze atamanie,
Ukraina śpi w najlepsze,
Śpią sokoły na kurhanie,
I stanęła woda w Dnieprze.
Koń już ledwo nogi wlecze,
I człek żyje i nie żyje,
Czas nie płynie, ale ciecze,
Gdzieś w limanie czajka ginie.
Wyhowskiego szablą krzywą,
Mała bawi się dziecina.
Ty Kozacze śpisz leniwo,
Płacze matka Ukraina.
Skowroneczek strzepnął piórka,
Gdzieś na niebie orzeł kracze.
Rwie się pardwa i przepiórka,
A ty jeno śpisz Kozacze.
Hej, ty ojcze atamanie,
Niech nad sobą się użalę,
Jeśli dalej tak zostanie,
To chatynkę swoją spalę.
Spisę w drobne drzazgi złamię,
Szablę rzucę na dno morza.
Sam się skryję gdzieś w kurhanie,
W dzikim stepie Zaporoża.
Lato było jakieś szare
I słowikom zbrakło tchu
Smutnych wierszy parę
Ktoś napisał znów
Smutnych wierszy nigdy dosyć
I zranionych ciężko serc
Nieprzespanych nocy Które trawi lęk
Ref.
Kap, kap – płyną łzy
W łez kałużach ja i ty
Wypłakane oczy i przekwitłe bzy
Płacze z nami deszcz
I fontanna szlocha też
Trochę zadziwiona skąd ma tyle łez
Nad dachami muza leci
Muza czyli weny znak
Czemuż wam poeci
Miodu w sercach brak
Muza ma sukienkę krótką
Muza skrzydła ma u rąk
Lecz wam ciągle smutno
A mnie boli ząb
Ref.
Kap, kap – płyną łzy
W Bukowinie góry w niebie postrzępionym
w Bukowinie rosną skrzydła świętym bukom
C7+ G C7+ a7
Minął dzień wiatrem z hal rozdzwoniony
d7 e7 a7
I nie mogę znaleźć Bukowiny
I nie mogę znaleźć
d7 a7 e7 a7
Chociaż gwiazdy mnie prowadzą ciągle szukam.
W Bukowinie zarośnięte echem lasy
W Bukowinie liść zieleni się i złoci
Śpiewa czasem banior ciemnym basem
I nie mogę znaleźć Bukowiny
I nie mogę znaleźć
Choć już szukam godzin krocie i dni krocie
W Bukowinie deszczem z chmur opada
Okrzyk ptasi zawieszony w niebie
Nocka gwiezdną gadkę górom gada
I nie mogę znaleźć Bukowiny
I nie mogę znaleźć
Choć mnie woła Bukowina wciąż do siebie.
Wykonanie: „Wolna grupa Bukowina”
Na dancingu tańczą goście
Cygan na gitarze gra
Otwarł serce swe na oścież
Z ust mu płynie piosnka ta
Ref.
Pod gołym niebem chciałbym spać
Z taborem chciałbym iść
Lecz gościom muszę grać
Co noc – jak dziś
Ty odjechałaś w dal
Z tobą cygańska brać
A ja zostałem tu
I muszę grać
Ludzie patrzą na Cygana
Podziwiają jego grę
A on szepcze, ukochana
Jak ja bardzo kocham cię
Zrozumiała płacz gitara
Zakwiliła skargę swą
Zajęczała rozżalona
I wypadła jemu z rąk
I nikt nie słyszał już
Cygańskich skarg i łez
Cygan w oddali znikł
Gitara też
Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma,
bo czy warto po świecie się tłuc?
Pełna miska i radio ”Poemat”
zamiast płaczu, co zrywał się z płuc…
Ref.
Dawne życie poszło w dal,
dziś na zimę ciepły szal.
Tylko koni, tylko koni, tylko koni,
tylko koni żal.
Dawne życie poszło w dal,
dziś pierogi, dzisiaj bal.
Tylko koni, tylko koni, tylko koni,
tylko koni żal.
Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma,
cztery kąty i okna ze szkła.
Egzaminy i szkoła, i trema,
i do taktu harmonia nam gra.
Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma
i do szczęścia niewiele już brak.
Pojaśniało to życie jak scena,
tylko w butach przechadza s i ę ptak.
Słowa, muzyka: Andrzej Silorowski
Wykonanie: Maryla Rodowicz
A kiedy nic już nie miałem w mieście do roboty a D a D
Bo na większość poetów skończył się tu popyt a D a
Wsiadłem w auto i rzekłem : pora mi uciekać d
Do tej Polski gdzie jeszcze kocha się człowieka E
Tam gdzie rowy przydrożne ubarwione mleczem d
Zapraszają wędrowca : wstąpcie do miasteczek H E
Easy Rider a
Przeszło mi przez głowę d
Easy Rider a
Głupiec – jednym słowem a
Lecz ciągnęły mnie panny d
Ciepłe jak poranek d
Kiedy mleko skwaszone E
Wnoszą mi na ganek E
Easy Rider Easy Rider a d a
W miasteczku pierwszym zamknięty był jedyny hotel
Bo personel miał wolne właśnie w tę sobotę
A w prywatnym mieszkaniu drzwi otworzył blondyn
I zapytał mnie z miejsca : – Jakie masz poglądy ?
– Sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko
Wtedy padła odpowiedź : -Zjeżdżaj aktywistoEasy Rider
Przeszło mi przez głowę
Easy Rider
Głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęły mnie dalej
Wierzby malowane
I te nasze dziewczyny
Ładne jak z pisanek
Easy Rider Easy Rider
W następnym domku z ogródkiem miejski prokurator
Różom kolce przycinał równo ciął sekator
Przywitałem się grzecznie prosząc o mieszkanie
On zapytał mnie z miejsca : -Jakie ma pan zdanie ?
– Sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko
Wtedy padła odpowiedź : -Odejdź ekstremisto
Easy Rider
Przeszło mi przez głowę
Easy Rider
Głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęło mnie jeszcze
Do gościnnych wiosek
Gdzie częstują każdego
Miodem i bigosem
Easy Rider Easy Rider
Solidny dom z pruskiej cegły siatką ogrodzony
I na bramie tabliczka : Obcym wstęp wzbroniony
I na ganku gospodarz czerstwy jak bochenek
Wziął przywitał pytaniem : co najbardziej cenię ?
– Sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko
– Burek bierz miastowego będzie widowisko
Easy Rider
Przeszło mi przez głowę
Easy Rider
Głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęło mnie jeszcze
W strony te dalekie
Gdzie tak swojsko nam pachnie
Sianem i człowiekiem
Easy Rider Easy Rider
A kiedy minął już miesiąc w mej samotnej drodze
Gdzieś na szlaku zatrzymał pojazd mój wędrowiec
– Sprawiedliwość i prawda – rzekłem do rodaka
I był pierwszym co spytał : Dobrze – ale jaka ?
I podzielił się ze mną chlebem i kłopotem
To był też Easy Rider tylko na piechotę
Easy Rider ! a
Słowa, muzyka, wykonanie: Krzysztof Daukszewicz
Wszystkich dziś ciekawość budzi,
Kto jest najszczęśliwszym z ludzi.
A ja mówię, że nad pana
Najszczęśliwszy los furmana.
Ref.
Hej wio! hejta wio!
Hejta stary, młody jary!
Hej wio! hejta wio!
Hejta, wiśta, prrrr!
Gdy z kozła kieruję konie,
Jestem jakby król na tronie.
Tam gdzie zechcę, szkapy idą
Czy to koczem, czy to bidą.
Tylko jedna ta różnica:
Sprawiedliwy jest woźnica.
Choć na konia jarzmo wkłada,
Jednak nim sumienie włada.
Lecz wy, którym rząd oddany,
Bierzcie za przykład furmany.
Wam to należy miarkować,
Jak podwładnymi kierować.
Gdybyś koniom nie dał paszy,
Tylko je biczyskiem straszył,
Wtedy próżna twa mitręga,
Sam do wozu się zaprzęgaj!
Koń nie prosi i nie pyta,
Ale twarde ma kopyta
I jak wierzgnie to się zdarza,
Że dosięgnie gospodarza.
Gdy tak sobie drogą jedziem,
Ja na koźle, koń na przedzie,
Śpiewam piosnkę tę po drodze
Gospodarzom ku przestrodze.
Baczcie pilnie, konie moje,
Bo na drodze są wyboje.
Kary, siwy niech pamięta
Mijać doły, jechać stępa.
Zapamiętaj taki-siaki,
Coś się dobrze dał we znaki:
Choćbyś koniom cukier dawał,
Już nie weźmiesz ich na kawał!
Starzy ludzie powiadali, że hahary wyzdychali.
Ref.
A hahary żyją I gorzałę piją,
Z góry spoglądają, wszystko w nosie mają.
Lata baba jak ta pszczoła, błyszczy w słońcu dupa gola.
Gdy chłopaków polubiła, to już majtek nie nosiła.
Jak podwiało jej spódniczkę, pokazała chłopcom piczkę.
Każdy wie, że stara piczka, jest najlepsza dla prawiczka.
Gdyby cipka była z uszkiem, każdy by z niej pijał duszkiem.
Od marszałka do rekruta, obciągała wszystkim druta.
Burdel w wojsku im zrobiła, ale wszystkim dogodziła.
Chociaż wielu ja pieprzyło, nic jej w majtkach nie ubyło.
Wszyscy brali ją jak chcieli, a mąż tylko przy niedzieli.
Babę pieprzysz, babę słodzisz, babie nigdy nie dogodzisz.
Jedna baba drugiej babie, wsadziła do dupy grabie.
Każdy rolnik postępowy, sam zapładnia swoje krowy.
Każda krowa postępowa, rolnikowi dać gotowa.
Moja ciotka z Ciechocinka, robi siusiu co godzinka.
Co godzinka, co momencik, bo ma stary instrumencik.
A mój dziadek był fryzjerem, golił gości glanz-papierem.
A mój wujek spod Sosnowca, strącił… ręką odrzutowca.
Ułani, ułani
Malowane dzieci,
Nie jedna panienka
Za wami poleci.
Ref.
Hej, hej ułani,
Malowane dzieci
nie jedna panienka
Za wami poleci
Jedzie ułan jedzie
Szablą pobrzękuje,
Uciekaj dziewczyno
Bo cię pocałuje.
Bo u nas ułanów
To taka ochota
Lepszy wąs ułański
Niż cała piechota
Niejedna panienka
I niejedna wdowa
Zobaczy ułana-
Kochać by gotowa
Nie ma takiej wioski
Nie ma takiej chatki
Gdzie by nie kochały
Ułana mężatki.
Babcia umierała,
Jeszcze się pytała:
„Czy na tamtym świecie,
Ułani będziecie?”
Hej, od Krakowa jadę aEa
W dalekie, obce strony. CGE
Bo mi nie chcieli dać, ad
Hosadyna, aEa
dziewczyny ulubionej. aEa
Hej, szerokim gościńcem,
Hej, jedzie wóz za wozem.
Jak mi Cię nie dadzą,
Hosadyna,
popłynę sobie morzem.
Popłynę sobie morzem,
Albo utopię się w Wiśle –
Żebyś Ty wiedziała,
Hosadyna,
jak ja o Tobie myślę!
Co ja o Tobie myślę,
I myśleć nie przestanę.
Póki Cię dziewczyno,
Hosadyna,
w swe łapy nie dostanę.
A jak Cię już dostanę,
To Cię utopię w Wiśle,
Żebyś Ty wiedziała,
Hosadyna,
co ja o Tobie myślę.
Piosenka usłyszana, zapisana i wprowadzona do Klubu przez Włodka Gajdę.
C, d, E7, a /bis
Ref.:
Hubalowa legendo, ptakiem poleć w kraj
Sławę zwróć poległym, żywym pamięć daj
Powróć koni rżeniem ku czasom odległym,
Nie bądź już milczeniem hubalowa legendo
Majorze Hubalu czy słyszysz, jak echo bitewne gra larum,
Krąg wiernych Ci dziś towarzyszy powstaną na apel Hubalu,
Majorze Hubalu czy widzisz, w ich oczach żyjącą legendę,
Jak szkoda, że tego nie widzisz, znów przyszli pod Twoją komendę
Ref.:
Hubalowa legendo, ptakiem poleć w kraj …
Majorze Hubalu dlaczego, nie wstajesz gdy wzywa cię werbel,
Czemu nie każesz grać wsiadanego, bo przecież nie braknie Ci szabel,
Majorze Hubalu bądź pewny, są szable, bo my tu jesteśmy,
Na apel staniemy bitewny i przetrwa legenda Twa w pieśni
Ref.:
Hubalowa legendo, ptakiem poleć w kraj …
Raz staruszek, spacerując w lesie,
Ujrzał listek przywiędły i blady
I pomyślał: -Znowu idzie jesień,
Jesień idzie, nie ma na to rady!
I podreptał do chaty po dróżce,
I oznajmił, stanąwszy przed chatą
Swojej żonie, tak samo staruszce
-Jesień idzie, nie ma rady na to!
A staruszka zmartwiła się szczerze,
Zamachała rękami obiema:
-Musisz zacząć chodzić w pulowerze.
Jesień idzie, rady na to nie ma!
Może zrobić się chłodno już jutro
Lub pojutrze, a może za tydzień?
Trzeba będzie wyjąć z kufra futro,
Nie ma rady, jesień, jesień idzie!
A był sierpień.
Pogoda prześliczna.
Wszystko w złocie trwało i w zieleni.
Prócz staruszków nikt chyba nie myślał
O mającej nastąpić jesieni.
Ale cóż, oni żyli najdłużej,
Mieli swoje staruszkowe zasady
Wiedzieli, że wcześniej czy później –
Jesień przyjdzie.
Nie ma na to rady.
Słowa: A. Waligórski
Muzyka: A. Grotowski
Idzie żołnierz
Borem, lasem, borem, lasem
Przymierając
Z głodu czasem z głodu czasem
Suknia na nim
Nie blakuje, nie blakuje
Wiatr dziurami
Przelatuje, przelatuje
Chustka czarna
Jest za pasem jest za pasem
Ale i w tej
Pusto czasem pusto czasem
Chociaż żołnierz
Obszarpany, obszarpany
Przecież idzie
Między pany, między pany
Trzeba by go
Obdarować, obdarować
Soli jemu
Nie żałować nie żałować
Wtenczas żołnierza
Szanują ach szanują
Kiedy trwogę
Na się czują na czują
Zapłaćże mu
Jezu z nieba Jezu z nieba
Boć go pilna
Jest potrzeba jest potrzeba
Nic nie mam e
Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem Fe
Nawet nie wiem e
Jak tam sprawy za lasem e
Rano wstaję, poemat chwalę G fis h
Biorę się za słowo, jak za chleb. EGDH7e
Rzeczywiście tak jak księżyc eDG
Ludzie znają mnie tylko z jednej ae
Jesiennej strony. Dae
Nic nie mam
Tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet
Nie zważam
Na mody byle jakie
Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie
Uczuć starych dreptakiem,
Rzeczywiście…
Źródło: http://tramp.sgh.waw.pl/
Komu dzwonią, temu dzwonią,
mnie nie zabrzmi jeden dzwon,
bo takiemu pijakowi,
jakie życie, taki zgon.
Księdza do mnie nie wołajcie,
niech nie robi żadnych szop,
spirytusem z pełnej flaszki,
moje czoło bracie skrop.
W piwnicy mnie pochowajcie,
w piwnicy mnie kopcie grunt,
głowę w tamtą stronę dajcie ,
gdzie od beczki będzie szpunt.
W jedną rękę kielich dajcie,
w drugą rękę wina dzban,
i nade mną zaśpiewajcie:
umarł pijak ale pan.
Gdzie nikt nie chodzi
Gdzie nic się nie rodzi
Gdzie tylko białe jabłonie
Stoi przy drodze na jednej nodze
Browar, a w nim cztery konie
Jeden koń czarny jest tak, jak murzyn
Tak jak aksamit, jak chmura durzy
Drugi koń biały jest tak, jak mleko
Jak śnieg ten koń, biega tak lekko
A trzeci koń to koń ze stali
Chrapy chrapliwe, oko się pali
A czwarty koń, to koń czerwony
I wszystkie spętane są
I powiązane są, i skrępowane są
I w warkoczyki mają te cztery ogony
Gdy mnie kto goni
I pyta o konie
Co stoją w starym browarze
Mówię, że nie wiem, kiedyś się dowiem
Może się jeszcze okaże
Pewnego razu
Ktoś wlał piwa do żłobu
Wypiły je cztery te konie
Pijane piwem leżą nieżywe
Jak spadłe płatki jabłoni
I powstał strach i wielki krzyk
Może te konie zabiłem ja, a może ty
A może ta czarnowłosa, co w uszach ma klipsy
Konie zielone przebiegły galopem a d a
A spod ich kopyt wytrysnęły kwiaty E E7 a
Żaby w sadzawce rozpaliły ogień a d a
Na niebie księżyc pozapalał gwiazdy E E7 a
Nad brzegiem stawu wsłuchana w krzyk czajek d a
Owiana mocną wonią tataraku d a
Patrzyłaś w gwiazdy na samym dnie stawu d a
Mówiłaś do mnie, że nadchodzi lato E E7 a
Ref.
Lato pachnące miętą, ad
lato koloru malin G7 C a
Lato zielonych lasów, da
lato kukułek i czajek Ea
Konie zielone przebiegły galopem ada
Pod kopytami zwiędły letnie kwiaty EE7a
Żaby w sadzawce wygasiły ogień ada
I ciemne chmury przesłoniły gwiazdy EE7a
Znad brzegu stawu daleka wracałaś da
A staw zamierał w woni tataraku da
Mówiłaś do mnie daleka i obca da
Że przeminęło chyba nasze lato EE7a
Piosenka Włodka Gajdy dla Grupy Czwartkowej
SĄ NA ŚWIECIE MUZYKALNE DZIECI,
ŚMIESZY W CYRKU MUZYKALNY KLOWN
W LEŚNEJ CISZY NIERAZ SIĘ USŁYSZY
JAK TON FAŁSZUJE FAUN
A ZWIERZĘTA, KTÓRE ZAKOCHANE
TAŃCZĄ GDY IM NA GITARZE GRAM,
WIEDZĄ, ŻE AKORDY SĄ KOCHANE
JA TAKIEGO KONIKA ZNAM
STARCZY MU KRZYKNĄĆ: TAŃCZ KARY
CUKRU DOSTANIESZ KOSTKĘ BIAŁĄ
I KONIK TAŃCZY W RYTM GITARY
CAŁĄ, CAŁĄ NOC
PODKÓWECZKAMI RYTM BIJE
A JAK SIĘ ZMĘCZY TO
CHCE ŻEBY OBJĄĆ GO ZA SZYJĘ
I POCAŁOWAĆ GO
A MOŻE KTÓRY Z WAS JEDEN CZY DRUGI
CO SCIANY PODPIERA, GDY GRAJĄ BUGI
ZAWSTYDZI SIĘ I ZŁAPIE RYTM I SAM ZATAŃCZY
BO BĘDZIE MU WSTYD I SAM ZATAŃCZY
BO BĘDZIE MU WSTYD
TAŃCZ MÓJ KONIKU, TAŃCZ KARY
CUKRU DOSTANIESZ KOSTKĘ BIAŁĄ
I KONIK TAŃCZY W RYTM GITARY
CAŁĄ,CAŁĄ NOC
PODKÓWECZKAMI RYTM BIJE
A JAK SIĘ ZMĘCZY TO
CHCE ŻEBY OBJĄĆ GO ZA SZYJĘ
I POCAŁOWAĆ GO
A GDY SKOŃCZĘ NA GITARĘ ZERKA,
BO NIE LUBI TAK BEZCZYNNIE STAĆ
WIERCI NÓŻKĄ, KRĘCI JAK PANIENKA
I PROSI, PROSI, PROSI BY MU JESZCZE GRAĆ
TAŃCZ MÓJ KONIKU…
Za rok może dwa schodami na strych
Odejdą z ołowiu żołnierze
Przeminie jak wiatr uśmiechów twych świat
Kolory marzeniom odbierze
Za rok może dwa schodami na strych
Za misiem kudłatym poczłapią
Beztroskie te dni I zobaczysz
Że jednak wspaniały był on…
Ref.
Konik – z drzewa koń na biegunach
Zwykła zabawka mała huśtawka
A rozkołysze rozbawi
Konik – z drzewa koń na biegunach
Przyjaciel wiosny uśmiech radosny
Każdy powinien go mieć
Kłopotów masz sto I zmartwień masz sto
Bez przerwy to trwa karuzela
Nie lalka co łka ni piłka co gra
Bez reszty twój czas dziś zabiera
Ulica szeroka wystawa – to tu
Na chwilę przystajesz zdumiony
Uśmiechnij się więc I zawołaj
Jak wtedy gdy na grzbiecie cię niósł…
Radosny to dzień wspaniały to dzień
Wracają z ołowiu żołnierze
Ze strychu znów w dół schodami aż tu
Wracają lecz już nie do ciebie
By ktoś tak jak ty beztroskie miał dni
Powrócił przyjaciel ten z wiosny
Leć koniku uskrzydlony,
Biała droga, czarny jar.
Leć koniku mój szalony,
Biała droga, czarny jar.
Chciałbym nieraz umęczony,
Z bratem – łatem siąść u pieca.
Ale gna mnie w dziksze strony,
Czarną śmierć mi Bóg obiecał!
Chciałbym nieraz w zakochaniu
Trud wojenki rzucić precz,
Sadzić sady z moją panią,
Ale to nie prosta rzecz!
Chciałbym nieraz w smutnej dobie,
W końcu świata życie wieść,
Lecz samemu źle jak w grobie,
Ja weselszą wolę pieśń!
Skąd przychodził, kto go znał CF
Kto mu rekę podał kiedy. dG
Nad rowem siadał, wyjmował chleb CG
Serem przekładał i dzielił się z psem ea
Tyle wszystkiego co z sobą miał dFed
Majster Bieda GC
FedGc
Czapkę z głowy ściągał gdy wiatr gałęzie chylił drzewom.
Śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd.
Drogę bez końca co przed nim szła
Znał jak pięć palców, jak szeląg zły.
Majster Bieda
Nikt nie pytał skąd się wziął gdy do ognia się przysiadał
Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch
Znużony drogą wędrowiec boży.
Zasypiał długo gapiąc się w noc
Majster Bieda
Aż nastąpił taki rok CF
Smutny rok tak widać trzeba CC7FG
Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną CG
Miejsce gdzie siadał zielskiem zarosło ea
I choć niejeden wytężał wzrok GF
Choć lato pustym gościńcem przeszło GF
Z rudymi liśćmi, jesieni scheda GF
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość GF
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość GF
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość GF
Majster Bieda C
Źródło: http://www.pg.gda.pl/SKPT/
Malowani, dokąd Bóg prowadzi?
Poprzez gniewny, wypalony szlak,
Nie wiadomo, kogo powitamy,
Nie wiadomo, nie wiadomo, kogo będzie brak.
Malowani… wojna, a na wojnie,
Ważny jeno szabla i koń twój,
Hej, ułani idźcie w bój spokojnie
Bo podobno nikt nie słyszał trafiających kul.
Tamtej szarży żaden nie wyśpiewa,
Spadł ostatni, jak ostatni liść,
W babim lecie, zaplątany w krzewach,
Nadpalony, nie wysłany, twój ostatni list.
Nauczyli nas galopem lecieć,
Na paradach w barwnych strojach stać,
I po stogach zbędne robić dzieci,
Tylko nikt nas nie nauczył jak przed śmiercią wiać.
Dziś na ścianach szable zardzewiałe,
Dawnych czasów niepotrzebna broń,
Tylko czasem ktoś zalawszy pałę,
Udowadnia: cztery nogi miał ułański koń.
Słowa: Tadeusz Biernacki i Andrzej Hałaciński
Legiony to – żołnierska nuta,
Legiony to – straceńców los,
Legiony to – rycerska buta,
Legiony to – ofiarny stos.Refren:
My, Pierwsza Brygada,
Strzelecka gromada,
Na stos, rzuciliśmy
Swój życia los,
Na stos, na stos!
Mówili, żeśmy stumanieni,
Nie wierząc nam, że chcieć to móc,
Laliśmy krew osamotnieni,
A z nami był nasz drogi Wódz.
Refren:
My, Pierwsza Brygada…
O ileż mąk, ileż cierpienia,
O ileż krwi, przelanych łez,
Pomimo to nie ma zwątpienia,
Dodaje sił wędrówki kres.
Refren:
My, Pierwsza Brygada…
Nie chcemy dziś od was uznania,
Ni waszych mów, ni waszych łez,
Skończyły się dni kołatania,
Do waszych głów, do waszych serc.
Refren:
My Pierwsza Brygada…
Legiony to – są Termopile,
Legiony to – rozpaczy głos,
Legiony – słońce na mogile,
Legiony – krwawych ofiar stos.
Refren:
My Pierwsza Brygada…
Pamięta wszak Warszawa chwile,
Gdy szarych garść legunów szła,
Rzucili nam: „germanofile”,
Z oka spłynęła gorzka łza.
Refren:
My Pierwsza Brygada…
Inaczej się dziś zapatrują
I trafić chcą do naszych dusz,
I mówią, że nas już szanują,
Lecz właśnie czas odwetu już!
Refren:
My Pierwsza Brygada…
Umieliśmy w ogień zapału
Młodzieńczych wiar rozniecić skry,
Nieść życie swe dla ideału
I swoją krew i marzeń sny.
Refren:
My Pierwsza Brygada…
Potrafim dziś dla potomności
Ostatki swych poświecić dni,
Wśród fałszów siać siew szlachetności
Miazgą swych ciał, żarem swej krwi.
Refren:
My Pierwsza Brygada…
My, Cyganie, co pędzimy z wiatrem,
My Cyganie znamy cały świat,
My, Cyganie wszystkim gramy, a śpiewamy sobie tak.
Ref.
Ory, ory szabadabada, amore, hej amore, szabadabada
O muriaty, o szagriaty, hajde trojka na mienia.
Ory, ory szabadabada, amore, hej amore, szabadabada
O muriaty, o szagriaty, hajde trojka na mienia.
Gdy śpiewamy, słucha cała ziemia,
Gdy śpiewamy, słucha każdy rad.
Niechaj każdy z nami śpiewa, niech rozbrzmiewa piosnka ta:
Będzie prościej, będzie prościej będzie jaśniej,
Całą radość damy wam,
Będzie prościej, będzie jaśniej, gdy zaśpiewa każdy z was:
II wersja
Kiedy tańczę, niebo tańczy ze mną,
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr,
Zamknę oczy, liście więdną, kiedy milknę milczy świat.
Kiedy słucham, słucha cała ziemia,
I jak śpiewam, śpiewa także las,
Gdy ucichnę, wiatru nie ma, gdy oślepnę nie ma gwiazd.
Będzie puściej, będzie puściej, będzie ciemniej,
Cały świat odbiorę wam,
Będzie puściej, będzie ciemniej, całą radość wezmę wam.
Tysiąc osiemset czterdziesty był rok,
Gdy pomyślałem – czas zrobić ten krok,
Gdy pomyślałem – czas ruszyć się,
By przeżyć coś na szlaku.
Ref.
Fula mi nalej, fula lej,
Fula mi nalej, fula lej.
Fula mi nalej, fula lej,
Na kolejowym szlaku.
W tysiąc osiemset czterdziestym drugim
Wiedziałem już, ze cholernie to lubię.
Wiedziałem już, ze pokochałem
To twarde życie na szlaku.
W tysiąc osiemset czterdziestym trzecim
Spotkałem moja dziewczynę – Betty.
Spotkałem jasnowłosa Betty,
Spotkałem ją na szlaku.
W tysiąc osiemset czterdziestym czwartym
Zagrałem z nią w otwarte karty
I powiedziałem jej, ze tramp
żyć musi samotnie na szlaku.
Nieważne, który to będzie rok,
Gdy zechcesz w końcu zrobić ten krok,
Gdy zechcesz w końcu ruszyć się,
By przeżyć cos na szlaku.
Nieważne, ile mięć będziesz lat,
Gdy znudzi ci się twój zwyczajny świat,
Gdy zechcesz mocno, po męsku żyć,
A tak się żyje na szlaku.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz e
Czy księgę mądrą napiszesz gd
Będziesz zawsze mieć w głowie a
Tę samą pustkę i ciszę g d
Słowo to zimny powiew
Nagłego wiatru w przestworze
Może orzeźwi cię, ale donikąd
Dojść nie pomoże d d3 D
Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum, a G C G C
Wódka w parku wypita albo zachód słońca a G C d e
Lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic d a e g
I nie stanie się nic – aż do końca d e a
Czy zdanie okrągłe wypowiesz
Czy księgę mądrą napiszesz
Będziesz zawsze mieć w głowie
Tę samą pustkę i ciszę
Zaufaj tylko warg splotom
Bełkotom niezrozumiałym
Gestom w próżni zawisłym
Niedoskonałym.
Zwieść cię …
Słowa: M. Zabłocki
Muzyka: Grzegorz Turnau
Ona jedna dostrzegała
W dumnym świecie tym jakiś ład
Własną piersią dokarmiała
Oczy mlekiem zalewała
Wychowała jak umiała
A gdy wyjrzał już człek na świat
Wziął swój los w ręce dwie
I nie w głowie mu było, że
Nie ma jak u mamy
Cichy kąt, ciepły piec
Nie ma jak u mamy
Kto nie wierzy jego rzecz
Nie ma jak u mamy
Ciepły piec, cichy kąt
Nie ma jak u mamy
Kto nie wierzy, robi błąd
A tymczasem człeka trapił
Spać mu nie dawał taki mus
Aby radłem się nie dławić
I choć trochę świat poprawić
Czasem w trakcie tej roboty
Nowy na łbie zabolał guz
Człowiek żarł z okien kit
Lecz zanucić mu było wstyd
Te porywy te zapały
Jak świat światem się kończą tak
Że się wrabia człek pomału
W ciepłą żonę, stół z kryształem
I ze szczęścia ogłupiały
Nie obejrzy się nawet jak
W becie już coś się drze
Czemu nawet nie w głowie, że!
Słowa, muzyka: Wojciech Młynarski
O mój rozmarynie, rozwijaj się
O mój rozmarynie rozwijaj się
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej
Zapytam się.
A jak mi odpowie: nie kocham cię,
A jak mi odpowie nie kocham cię,ˇ
Ułani werbują, strzelcy maszerują
Zaciągnę się.
Dadzą mi buciki z ostrogami
Dadzą mi buciki z ostrogami
I siwy kabacik, i siwy kabacik
Z wyłogami.
Dadzą mi konika cisawego
Dadzą mi konika cisawego
I ostrą szabelkę, i ostrą szabelkę
Do boku mego.
Dadzą mi uniform popielaty
Dadzą mi uniform popielaty
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił
Do swej chaty.
Dadzą mi manierkę z gorzałczyną
Dadzą mi manierkę z gorzałczyną
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił
Za dziewczyną.
A kiedy już wyjdę na wiarusa
A kiedy już wyjdę na wiarusa
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej
Po całusa.
A gdy mi odpowie-nie wydam się
A gdy mi odpowie- nie wydam się
Hej, tam kule świszczą i bagnety błyszczą,ˇ
Poświęcę się.
Pójdziemy z okopów na bagnety,ˇ
Pójdziemy z okopów na bagnety,
Bagnet mnie ukłuje, śmierć mnie pocałuje,
Ale nie ty.
A gdy mnie przyniosą z raną w boku,ˇ
A gdy mnie przyniosą z raną w boku,ˇ
Wtedy pożałujesz, wtedy pożałujesz
Z łezką w oku.
Za tę naszą ziemię skąpaną we krwi,
Za tę naszą ziemię skąpaną we krwi,ˇ
Za naszą niewolę, za nasze kajdany,ˇ
Za wylane łzy.
Słowa: m .in. Wacław Denhoff – Czarnocki
Melodia ludowa
Skulony w jakiejś ciemnej jamie
Smaczniem sobie spał,
I spały małe wilczki dwa,
Zupełnie ślepe jeszcze.
Wtem stary wilk przewodnik,
Co życie dobrze znał,
łeb podniósł, warknął głośno,
Aż mną szarpnęły dreszcze.
Poczułem nagle wokół siebie
Nienawistną woń
Woń, która tłumi wszelki spokój,
Zrywa wszelkie sny
Z dala ktoś gdzieś krzyknął nagle
Krótki rozkaz ”Goń !”
I z czterech stron wypadły na nas
Cztery gończe psy.
Ref.
Obława, obława, na młode wilki obława
Te dzikie, zapalczywe,
W gęstym lesie wychowane
Krąg śniegu wydeptany,
W tym kręgu plama krwawa
Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane.
Ten, który na mnie rzucił się
Niewiele szczęścia miał,
Bo wypadł prosto mi na kły
I krew trysnęła z rany
Gdym teraz, ile w łapach sił,
Przed siebie prosto gnał
Ujrzałem małe wilczki dwa
Na strzępy rozszarpane
Zginęły ślepe, ufne tak
Puszyste kłębki dwa
Bezradne na tym świecie złym
Nie wiedząc kto je zdławił
I zginie także stary wilk
Choć życie dobrze zna
Bo z trzema walczy naraz psami
I z ran trzech naraz krwawi
Obława, obława…
Wypadłem na otwartą przestrzeń
Pianę z pyska tocząc
Lecz tutaj też ze wszystkich stron
Zła mnie otacza woń
A myśliwemu, co mnie dojrzał
Już się śmieją oczy
I ręka pewna, niezawodna
Podnosi w górę broń
Rzucam się w bok i na oślep gnam
Aż ziemia spod łap tryska
I wtem pada pierwszy strzał
Co kark mi rozszarpuje
Pędzę, słyszę jak on klnie
Krew mi płynie z pyska
On strzela po raz drugi
Lecz teraz już pudłuje
Obława, obława…
Wyrwałem się z obławy tej
Schowałem w jakiś las
Lecz ile szczęścia miałem w tym
To każdy chyba przyzna
Leżałem w śniegu jak nieżywy
Długi, długi czas
Po strzale zaś na zawsze mi
Została krwawa blizna
Lecz nie skończyła się obława
I nie śpią gończe psy
I giną ciągle wilki młode
Na całym wielkim świecie
Nie dajcie z siebie zedrzeć skór,
Brońcie się i wy
O, bracia wilcy, brońcie się
Nim wszyscy wyginiecie
Obława, obława…
Bluszczem ku oknom aC
Kwiatem w samotność E E7
Poszumem traw E a
Drzewem co stoi
Uspokojenie
Wśród tylu spraw
Pamiętajcie o ogrodach a d
Przecież stamtąd przyszliście G C
W żar epoki użyczy wam chłodu a d
Tylko drzewa, tylko liście aE
Pamiętajcie o ogrodach
Czy tak trudno być poetą?
W żar epoki nie użyczy nam chłodu
Żaden schron, żaden beton
Kroplą pamięci
Nicią pajęczą
Zapachem bzu
Wiesz już na pewno
Świeżością rzewną
To właśnie tu
Pamiętajcie…
I dokąd uciec
W za ciasnym bucie
Gdy twardy bruk
Są gdzieś daleko
Przejrzyste rzeki
I mamy XX wiek.
Pamiętajcie…
Słowa, muzyka: Jonasz Kofta
Gdy noc zapada,
Kowbojska gromada,
Ognisko w prerii nieci,
Gitary grają,
Piosenki śpiewają,
Piosenka w prerię leci.
A ja, ja, jaj,
Piosenka ta z gór Nevada,
Mój ojciec tam kowbojem był,
Miał syna koniokrada.
A ja, ja, jaj,
Spędzajcie z gór swe stada,
Gdy usłyszycie piosnką mą,
Tę piosnkę koniokrada
Piękna Rosita,
Czarem spowita,
Co noc się ku nam skrada,
My w nią wpatrzeni,
I rozmarzeni,
Nucimy koniokrada.
Źródło: Śpiewnik AKJ we Wrocławiu (Joanna Lewy, Piotr Jaworski)
Poprzez skały Ohio kowboje wracają
Do swouch girls.
Uśmiech krasi ich lica i każda dziewica
Pindraczy się.
Gin, whisky and soda,
Taniec urody doda,
Dziki jest zachód, dziki!!!
Dziki kankan i wrzaski – powszednie obrazki
Przydrożnych knajp.
Sheriff Office i grabarz swą forsę zarabia
Wesoły kraj.
Gin, whisky…
W mieście słychać już strzały, dwa trupy zostały,
W saloonie gwar.
Pewnie Johny zmęczony powraca do żony,
W pokera grał.
Gin, whisky…
Źródło: Śpiewnik AKJ we Wrocławiu (Joanna Lewy, Piotr Jaworski)
Przybyli ułani pod okienko, (bis)
Pukają, wołają: ”puść panienko! ”(bis)
Zaświecił miesiączek do okienka,
W koszulce stanęła w nim panienka.
”O Jezu, a cóż to za wojacy?”
”Otwieraj! Nie bój się to czwartacy!”
”O Jezu! A dokąd Bóg prowadzi?”
”Warszawę odwiedzić byśmy radzi.
Gdy zwiedzim Warszawę, już nam pilno
Zobaczyć to stare nasze Wilno.
A z Wilna już droga jest gotowa,
Prowadzi prościutko aż do Lwowa.
”O Jezu, a cóż to za mizeria?”
”Otwórz no, panienko! Kawaleria.”
Przyszliśmy napoić nasze konie,
Za nami piechoty pełne błonie.”
”O Jezu! A cóż to za hołota?”
”Otwórz panienko! To piechota!”
Panienka otwierać podskoczyła,
Żołnierzy do środka zaprosiła.
Rudy gość na trąbie gra pieśń stepową, dGd
A step, szeroki step umyka mu spod nóg, CC7+FD7
Niebo zaś nad głową grzbiet napina swój. CfdAA7d
Dosiadł konia rudy gość, zadął w trąbę,
A step, szeroki step na skrzydłach swych go niósł.
Koń ze złotych strun grzbiet napina swój.
Ref.
Kozaki, ech junaki, Gd
Dziewoje, ech krasiwyje, Gd
Piękne i leniwe Gd
Śpiewają i grają swoją pieśń G7A7
O miłości i o dniu, który przyjdzie. GDD7
A stada koni jak wiatr przecinają step GFD7G
To jest raj kozaczy, to jest nasza pieśń. DBdA7d
Rudy step a w stepie mgła
Srebrnolica.
I step, szeroki step.
Płacze krasawica-
-Ktoś odjechał stąd.
Ref.
Kozaki, ech junaki…
Stary kowboj
Na prerię szary spływa zmrok, po stepie hula wiatr.
Rozsiodłał stary kowboj konia, przy ognisku siadł.
Gdy ogień resztką sił się tlił, dorzucił parę drew,
Wieczorne mgły niosą jego śpiew:
Ref.
Co mi tam wiatr, co mi tam chłód,
Byle był koń, wiatronogi druh,
Byle był colt, lasso i bat,
Co mi tam chłód, co mi tam wiatr…
Pamiętasz stary koniu, gdyś źrebakiem jeszcze był,
Marzyłem, kupie sobie dom i jak człowiek będę żył.
Pasałem bydło życie całe, co dziś mam, czy wiesz?
Dwa colty, pas, ciebie i tę pieśń.
Nad ranem, gdy kowboje wyganiali bydło w step,
Starego pochowali, starej szkapie kula w łeb.
Na morzu prerii w dali gdzieś kowbojów znika sznur,
Wiatr niesie pieśń, wzmaga jeszcze ból.
Więc pijmy wino szwoleżerowie,
Niech troski prysną w rozbitym szkle,
Gdy nas nie będzie, nikt się nie dowie,
Czy dobrze było nam czy źle.
W domu został piękna dziewczyna,
Niejedno serce do niej się rwie,
Niejeden czule chwile wspomina,
Kiedy to razem było się.
Więc pijmy wino podchorążowie,
Więc pijmy wino, dopóki czas,
Bo za godzinę pociąg odjedzie,
I w różne strony powiezie nas.
I tak nas gnali do bram Warszawy,
Za nimi czołgi, tankietek moc,
A naszych orłów nie było widać,
I tak nas gnali dzień i noc.
Srebrne lampasy, złote obszycia,
Ach, jakżesz wszystko to pięknie lśni,
Lecz co jest w sercu na dnie ukryte,
Tego nie będzie wiedział nikt.
A gdy cię rzuci luba dziewczyna,
To nie rozpaczaj i nie roń łez,
W miłej kompanii napij się wina,
A wszystkie smutki pójdą precz.
Lecz przyjdą czasy, że te kutasy,
Przed nami będą na baczność stać,
Więc pijmy wino szwoleżerowie,
Więc pijmy wino k… mać.
Hej, tam gdzieś znad czarnej wody,
Wsiada na koń kozak młody,
Czule żegna się z dziewczyną,
Jeszcze czulej z Ukrainą.
Ref.
Hej, hej, hej sokoły,
Omijajcie góry, lasy, doły,
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku,
Mój stepowy skowroneczku. (bis)
Pięknych dziewcząt jest niemało,
Lecz najwięcej w Ukrainie.
Tam me serce pozostało
Przy kochanej mej dziewczynie.
Ona biedna tam została,
Przepióreczka moja mała,
A ja tutaj, w obcej strome,
Dniem i nocą tęsknię do niej.
Żal, żal za dziewczyną,
Za zieloną Ukrainą,
Żal, żal serce płacze,
Żal, że już jej nie zobaczę.
Wina, wina, wina dajcie,
A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie,
Przy kochanej mej dziewczynie.
W piwnicznej izbie siedzę sam
Nad kuflem pełnym piwa
Oczyma wodzę tu i tam
A głowa mi się kiwa.
Ja nie dbam o czerwony nos
I o to, że wciąż tyję
Ja biorę kufel w ręce swe
I piję i piję i piję (do dna)
A gdyby ktoś mi wybór dał
Dziewczynę, konia, trunek
I rzekł: wybieraj co chcesz sam
-ja płace za rachunek
Na próżno dziewczę wdzięczy się
A koń wyciąga szyję
Ja biorę kufel w ręce swe
I piję i piję i piję (do dna)
A gdy nadejdzie sądu czas
I stanę u stóp tronu
Pokłonię się aż po sam pas
I rzeknę bez pardonu :
Rozkoszy rajskich nie chcę znać
I wiedzieć gdzie się kryją
Lecz tam mnie Panie Boże wsadź
Gdzie piją, gdzie piją, gdzie piją (do dna)
W stepie szerokim, którego okiem
Nawet sokolim nie zmierzysz
Stań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa
Pieśni o Małym Rycerzu
Choć mały ciałem, rębacz wspaniały
Wyrósł nad pierwsze szermierze
I wieki całe będą śpiewały
Pieśni o Małym Rycerzu
Ty, któryś w boju, i ty, coś w znoju
I ty, co liczysz i mierzysz
Stań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa
Pieśni o Małym Rycerzu
Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi h E
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni h E
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis e7 D E
Zapachniało, zajaśniało wiosna, ach to ty gis E
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty G
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty cis7 H cis7 H
Dni mijały coraz dłuższe, coraz cieplej było u mnie
Coraz lżejsze miała suknie, lekko płynął wiosny strumień
Wreszcie nocy raz czerwcowej zobaczyłem ją jak śpi
Bez niczego. Zrozumiałem lato, echże ty
Lato, lato, lato, echże ty
Lato, lato, lato, echże ty
Od gorąca twych płomieni zapłonęły liście drzew
Od zieleni do czerwieni krążył lata senny lew
Mała chmurka nad jej czołem, mała łezka słony smak
Pociemniało, poszarzało-jesień jak to tak
Jesień, jesień jak to tak
Jesień, jesień, jesień jak to tak
Białe wiatry już zawiały,
wiosny, lata wszystkie znaki h7
Po niej tylko pozostały
przymarznięte dwa leżaki dis E
Stoję w oknie, wypatruję
nagle dzwonek u mych drzwi h7
Zima, zima wchodźże szybciej,
ogrzej się na parę chwil dis E
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty …
Marek Grechuta
Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani
Że za tobą idą, że za tobą idą
Chłopcy malowani
Chłopcy malowani, sami wybierani
Wojenko, wojenko, wojenko, wojenko
Cóżeś ty za pani?
Na wojence ładnie, kto Boga uprosi
Żołnierze strzelają, żołnierze strzelają
Pan Bóg kule nosi
Maszeruje wiara, pot się krwawy leje
Raz, dwa stąpaj bracie, raz, dwa stąpaj bracie
To tak Polska grzeje
Wojenko, wojenko, markietanko szańca
Kogo ty pokochasz, kogo ty pokochasz
Jeśli nie powstańca?
Jeśli nie powstańca, jeśli nie piechura
Choć za tobą idzie, choć za tobą idzie
Uskrzydlona chmura
Uskrzydloną chmurą leci wojsko górą
Ty jednak oddałaś, ty jednak oddałaś
Serce nam, piechurom
Wojenko, wojenko, co za moc jest w tobie
Komu każesz – wstanie, komu każesz – wstanie
Choćby spał już w grobie
Choćby spał już w grobie snem nieprzebudzonym
Wstanie i podąży, wstanie i podąży
Za swym batalionem
Oddam zegar naprawdę w dobre ręce. e D e (cAcD)
Stary zegar, który po ojcu mam. e D e (cAcD)
Zegar, co bije w moim sercu. C D G e (aDhd)
Zegar, co zęby przy mnie zjadł. C D e (aDh)
Potraciłem, oddałem prawie wszystko:
Szafę i dwa krzesła wziął nocny stróż.
Szczęście, że grabarz wziął łopatę,
Na pewno jej nie odda już.
Ref.
Już mnie tutaj nic nie trzyma. C D e (CDG7e)
W każdej chwili mogę iść. C D e (CDG7)
Jeszcze tylko zegar oddam ten, C D G e (CD6he)
Bo za ciężki, by go nieść. C D e (CD6a6)
Oddam zegar naprawdę w dobre ręce.
Stary zegar, co czasem rządzi sam.
Nie trzeba wcale go nakręcać.
Kto zechce, całkiem darmo dam.
Podpaliłem rupiecie na poddaszu.
Poszedł banknot ostatni na ten cel.
Nic nie mam, co by mnie trzymało.
Nic, tylko zegar oddać chcę.
Ref.
Już mnie tutaj nic nie trzyma…
Słowa: J. Błaszczyk
Muzyka: J. Błaszczyk
A kiedy przyjdzie także po mnie C G
Zegarmistrz świata purpurowy D a
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy
Spłyną przeze mnie dni zna przestrzał
Zgasną podłogi i powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę mnie wiem gdzie na zawsze.
Słowa: Bogdan Chorążuk
Muzyka: Tadeusz Woźniak
Wykonanie: Tadeusz Woźniak
Strzelcy konni
Prawdę mówiąc między nami,
Strzelcy nie są ułanami.
Jedzą mięso bez widelców
Wszystkie pułki konnych strzelców.
Tak jak bukiet kwiatów wonnych,
Pułków dziesięć strzelców konnych.
Zginie nóż, albo widelec,
To na pewno konny strzelec!
1 Pułk Strzelców Konnych
Jedzie strzelec z Garwolina,
Dzielna postać, butna mina.
Gdzie ty mieszkasz – w Garwolinie,
Strzelcem jesteś (taki synie).
Niedaleko od stolicy,
Siedzą sami pułkownicy.
Najpiękniejszy pułk konnicy –.
To są strzelcy spod stolicy
Zbiorowisko chłopców tonnych,
To jest pierwszy strzelców konnych.
Gdzie ty mieszkasz? . W Garwolinie.
Pies cię jebał, sukinsynie!
Kręcą dupą, kręcą głową,
Chcą być Gwardią Narodową.
2 Pułk Strzelców Konnych
Kto pod kocem dziewki chowa,
To są strzelcy z Hrubieszowa.
Cienki w pasie, tęga głowa,
To są strzelcy z Hrubieszowa.
Durna mina, pusta głowa,
To są strzelcy z Hrubieszowa.
Na podstawie słów bezstronnych,
Górą nasz pułk strzelców konnych.
3 Pułk Strzelców Konnych im. Hetmana Polnego Koronnego Stefana Czarnieckiego
Kto ostrogą, szablą błyska,
To są strzelcy z Wołkowyska.
Słabi w szabli, mocni w pysku,
To są strzelcy w Wołkowysku.
Kawał dupy zamiast pyska
To są strzelcy z Wołkowyska.
Do awantur wielce skłonni,
Oficjerzy strzelców konni.
4 Pułk Strzelców Konnych Ziemi łęczyckiej
Mariawitów zgrywa w karty,
To jest strzelców konnych czwarty.
Kocha, pije, grywa w karty,
To jest strzelców konnych czwarty.
Czwarty strzelców zawsze, wszystek,
Siedzi u mandolinistek.
Kiesa pusta, łeb obdarty .–
Konnych strzelców pułk to czwarty.
Czwarty, to też nie są treny,
Same grafy i sportsmeny.
Poskramiacze serc niezłomnych,
To jest czwarty strzelców konnych.
5 Pułk Strzelców Konnych
Długo bładził w okolicy
W końcu trafił do Dębicy.
Pod kocami dziewki chowa
To jest piąty pułk z Tarnowa.
Po pijaństwie leży w rowie,
Strzelców piąty pułk w Tarnowie.
Wisła, Niemen, Berezyna,
śpiew i wino i dziewczyna.
6 Pułk Strzelców Konnych im. Hetmana Wielkiego Koronnego St. żółkiewskiego
Z Francji swój początek wiedzie,
A wśród strzelców jest na przedzie.
Szósty strzelców w żółkwi siedzi
I nad dolą swą się biedzi.
Potworzony z bractw zakonnych,
To jest szósty strzelców konnych.
Nasz żółkiewski prał Moskali,
My ich także będziem prali.
Na Haraju strzela cnota –.
Strzelców konnych to robota.
Strzelcy konni, gdy pijani,
W rzece świni są kąpani.
7 Pułk Strzelców Konnych Wielkopolskich
Strzelcy, co nad Wartą stoją,
Zuchy, Niemców się nie boją.
Zbiorowisko chłopców tonnych,
To jest siódmy strzelców konnych!
Po Poznaniu dupą szasta
Konny strzelec pederasta!
8 Pułk Strzelców Konnych
Ósmy strzelców to nie treny
Wyścigowcy i sportsmeny.
Choć najmłodszy z naszej broni,
Po wyścigach zawsze goni.
W ósmym pułku konnych strzelców,
Jedzą mięso bez widelców.
W ósmym pułku strzelców konnych,
Samych braci masz zakonnych.
9 Pułk Strzelców Konnych im. gen Kaziemierza Pułaskiego
Poznać pana po cholewie,
To dziewiąty pułk w Grajewie.
Dużo synów miała Ewa,
Lecz najlepsi są z Grajewa.
O dziewiątym to nikt nie wie,
Bo on siedzi gdzieś w Grajewie.
Dzicy, butni jak remonty,
To jest strzelców pułk dziewiąty.
Polsce oddał krew i duszę,
Maładiec a nie kopciuszek.
Jajecznica ze szczypiorem,
Dziewiątego pułku wzorem.
10 Pułk Strzelców Konnych
W jednym łapciu, w jednym bucie,
Chodzi strzelec po łańcucie.
Z dywizjonu mahometan,
Dziewki gwałcił po meczetach.
Naprzód strzelcy, w górę głowy,
Został jeszcze – koń parowy.
Szkoła Podchorążych Kawalerii Grudziądz
świeci jak na niebie gwiazdy
Podchorążych szwadron jazdy!
Kto ma dupę jak z mosiądza –
Podchorążym jest z Grudziądza!
Piechota
O piechocie nie śpiewamy,
Bo ją wszyscy w d… mamy.
Artyleria
Pederasci, onanisci,
K… mać, artylerzyści.
Z bolszewików lecą kłaki,
kiedy biją nasze DAKi
***
Kto tradycji nie szanuje,
Niech nas w dupę pocałuje.
***
kto na konia siada z płota
to jest kurwa mać piechota!!!
W kawalerii wyższa sfera,
Nosi barwy szwoleżera.
1 Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego
Ciesz się młody szwoleżerze,
Masz protekcję w Belwederze.
A pamiętaj szwoleżerze,
Że masz wartę w Belwederze.
Szwoleżery kręcą głową,
Chcą być gwardią narodową.
Kręcą dupą, kręcą głową,
Chcą być Gwardią Narodową.
Od parady i od święta,
Dla ochrony Prezydenta.
Chcą gwardyjskie mieć maniery,
Be Be Ery, szwoleżery.
Zawsze dumny z szefa swego,
To szwoleżer Piłsudskiego.
Siedzą sobie tak w Warszawie,
Przy kieliszku i przy kawie.
Cała kupa jest frajerów,
W pierwszym pułku szwoleżerów.
Więcej panów niż frajerów,
To jest pierwszy szwoleżerów.
Trochę panów i malarzy,
To jest pierwszy pułk koniarzy.
Z adiutantów i lekarzy,
Ma Warszawa pułk gówniarzy.
2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich
Dzielnie skaczą przez bariery
Rokitniańskie szwoleżery.
Z Starogardu szwoleżery,
Rokitniańskie bohatery.
Zawsze byli bracią bitną,
Zwyciężyli pod Rokitną.
Sławny pułk, ma szwabskie gwery,
Rokitniańskie szwoleżery.
Chcą hrabiowskie mieć maniery,
Pe Pe Esy, szwoleżery.
Jeździec . Polak ma w naturze
Bić się w polu, a nie w murze.
Kradną kury, kradną sery,
Spod Rokitny szwoleżery.
3 Pułk Szwoleżerów Mazowieckich im. płk. Jana Kozietulskiego
Kto w Suwałkach robi dzieci,
Szwoleżerów młody trzeci.
Nie ma takich nikt danserów,
Jak pułk trzeci szwoleżerów.
Łeb jak ceber, chuj jak wałek,
To szwoleżer ze Suwałek.
Niech potomni z ksiąg się uczą,
Ile krwi spłynęło Słuczą.
Kto przykładem w boju świeci?
Szwoleżerów to pułk trzeci.
Innym pułkom wzorem świeci,
Szwoleżerów młody – trzeci.
Pędzą szarżą w tyraliery,
Spadkobiercy szwoleżery.
Na przeszkody zwarcie leci,
Szwoleżerów młody – trzeci.
Lance do boju, szable w dłoń!
Bolszewika goń, goń, goń!
Żuraw, żuraw, żurawia
Żurawiejka ty maja !
Pułki ułanów
Prawda to od wieków znana,
Nie masz pana nad ułana.
Rzecz to jest ogólnie znana,
Strzelec w dupie ma ułana.
1 Pułk Ułanów Krechowieckich im. płk. Bolesława Mościckiego
Zawsze dzielni, często wlani,
To ułani Cioci Frani.
Zawsze dzielni, wszędzie znani,
Krechowieccy to ułani.
Elegancki, wielkopański,
To jest pierwszy pułk ułański.
Wszędzie znani i lubiani
Krechowieccy są ułani.
Krechowiaka nikt nie gani,
Bo się boi Cioci Frani.
Beniaminkiem Cioci Frani,
Krechowieccy są ułani.
Stale syci i pijani,
To ułani Cioci Frani.
Pridupniki Cioci Frani,
Krechowieccy to ułani.
2 Pułk Ułanów Grochowskich im. gen Józefa Dwernickiego
Kto w kielichu topi troski,
To ułanów Pułk Grochowski.
W górę kielich i precz troski,
To ułanów Pułk Grochowski.
Trochę panów, trochę chamów,
To jest drugi pułk ułanów.
Pod opieką Matki Boskiej,
Jest ułanów pułk Grochowski.
Ciągle lance w boju gubi,
To jest pułk ułanów drugi.
Pomną sotnie Budionnego,
Pułk ułanów Dwernickiego.
Lampas z gaci, płaszcz z gałganów,
To jest drugi pułk ułanów.
Hadów bić za nic nie chcieli
Bo ułani chodzą w bieli.
Ułan krótki, a chuj długi,
To ułanów jest pułk drugi.
3 Pułk Ułanów śląskich
Na przeszkodzie dupa w chmurach,
To jest pułk w Tarnowskich Górach.
Śpi spokojnie każda mama,
Gdy ma syna u Bystrama.
Za pogrzebem szarżą leci,
To ułanów jest pułk trzeci.
Ułan krótki, a chuj długi,
To ułanów jest pułk drugi.
Oddaj lance, oddaj buty,
Trzeci pułk w Bobrujsku kuty.
Z adiutantów i malarzy,
Trzeci pułk karawaniarzy.
Z aptekarzy i malarzy,
Ma Warszawa pułk gówniarzy.
4 Pułk Ułanów Zaniemeńskich
Wszystko stawia na los karty,
To ułanów jest pułk czwarty.
Nawet żonę przegra w karty,
To ułanów jest pułk czwarty.
Syny Marsa i Wenery,
Pułk ułanów liczba cztery.
Rzuca lance na los karty,
To jest pułk ułanów czwarty.
Szarżą przeszli tych z Rokitny,
To ułanów pułk błękitny.
Weneryczny i pijański,
To jest czwarty pułk ułański.
Dzieci Marsa i Wenery,
To ułanów jest pułk cztery.
Pół złodziejski, pół pijański
To jest czwarty pułk ułański.
Chociaż Zaniemeńskim zwany,
Lecz nad Niemnem nie widziany.
Czwarty to nielada gratka,
Kwateruje w mieście Dziadka.
Czwarty nie jest taki głupi,
Wrogów bije, swoich łupi.
Ciągle brudny i obdarty,
To jest pułk ułanów czwarty.
5 Pułk Ułanów Zasławskich
Kto zegarki w polu zbiera,
To jest piąty pułk Hallera.
Wycierają wszystkie kąty,
To ułanów pułk jest piąty.
Krwawo podły wróg odczuje,
Gdy Zasławczyk nań szarżuje.
A kto żydów poniewiera?
To pułk piąty od Hallera.
A kto hadów poniewiera,
To jest piąty pułk Hallera.
6 Pułk Ułanów Kaniowskich
Mina tęga a łeb pusty,
To ułanów jest pułk szósty.
Cienkie nogi i brzuch pusty,
To ułanów jest pułk szósty.
Zawsze wesół i beztroski,
To jest szósty pułk Kaniowski.
Nigdy trzeźwi, zawsze wlani,
To Kaniowscy są ułani.
Sławny mitaż pod Jazłowcem,
Zasłużyli te mirowce.
Kiesa pełna a łeb pusty,
To ułanów jest pułk szósty.
7 Pułk Ułanów Lubelskich im. gen. Kazimierza Sosnkowskigo
A o siódmym wszyscy wiecie,
To Beliny drogie dziecię.
A pułk siódmy to zasrańce,
Pogubili w boju lance.
Z nosacizny konie giną,
Ale chodzą z dumną miną.
Albośmy to jacy tacy,
My ułani – Beliniacy.
Rąbią szablą w każdym ścisku,
Siódmy . dzielny, stoi w Mińsku.
Mazowszaki, czy wy wiecie,
Kto w galopie robi dziecię.
8 Pułk Ułanów ks. Józefa Poniatowskigo
CK grafy i barony,
Ósmy zdobi nam salony.
Krzywa buzia, krzywa nuzia,
To ułani księcia Józia.
Na ramieniu mitrę noszą,
Szablą w boju dzielnie koszą.
Myśmy byli nad Prypecią,
Opowiedzcie naszym dzieciom.
Pół tam chamów, pół tam panów,
To jest ósmy pułk ułanów.
9 Pułk Ułanów Małopolskich
A dziewiąty chce czy nie chce,
Pod siodłami wozi wiechcie.
Zmienił Czortków na Trembowlę,
Teraz płacze jak niemowlę.
W szarży lecą jak szatany,
Borkowskiego to ułany.
Dobrzy w polu, źle odziani,
Borkowskiego to ułani.
A dziewiąty pułk morowy,
Rzuca lance, hajda w rowy.
Na Podolu wśród zbóż łanów,
Strzeże granic pułk ułanów.
Zakwitały białe róże,
Od krwi naszej, przed Podgórzem.
10 Pułk Ułanów Litewskich
Woli dugi i chomąty,
To ułanów pułk dziesiąty.
Jedzie ułan z dziesiątego,
Wyją psy na widok jego.
A rozkazów kto nie słucha –
To dziesiąty pułk Obucha!
W Dniepru wodach konie poił,
Nasz dziesiąty –. pomni moi.
O dziesiątym nic nie wiemy,
Więc go chwalić nie możemy.
11 Pułk Ułanów Legionowych im. marszałka Rydza-śmigłego
Pół cywilny, pół wojskowy,
Jedenasty legionowy.
Dużo chłopów, mało panów,
Jedenasty pułk ułanów.
Kilku panów, kupa chamów,
Jedenasty pułk ułanów.
Lampas z gaci, pas z gałganów,
Jedenasty pułk ułanów.
Jedenasty w pole rusza,
Drży ze strachu wraża dusza.
W grodzie kniazia Gedymina,
Całowała nas dziewczyna.
Jedenasty w stawie chodzi,
Choć marynarz nim dowodzi.
Na granicy śpią beztros cy,
To ułani Ciechanowscy.
12 Pułk Ułanów Podolskich
Po majątki na Podole,
Pułk dwunasty rusza w pole.
A dwunasty pułk ułanów,
Sformowany z dzieci panów.
Trochę żydów, trochę panów,
To dwunasty pułk ułanów.
Wśród ułanów z całej Polski,
Nie ma pułku jak Podolski.
13 Pułk Ułanów Wileńskich
Chociaż otok ma różowy,
Jest to jednak pułk bojowy.
Zawsze dzielny i bojowy,
To trzynasty pułk różowy.
A trzynasty ten różowy,
To naprawdę pułk bojowy.
Kolor jego jest różowy
Wielka granda, lecz bojowy.
Wzrok ich dumny, mina pańska,
To trzynastka jest ułańska.
A trzynasty, to zasrańce,
Pod Wilejką gubią lance.
Swoich grabi, żydów łupi,
Pułk trzynasty nie jest głupi.
A trzynastka Dąbrowskiego,
Bije żydów, coś strasznego.
A trzynasty pułk nie głupi,
Wrogów łupi, swoich łupi.
Ukraść kury, uciec w zboże,
Pułk trzynasty tylko może.
A kto chłopom gwałci wdowy ,
To trzynasty pułk morowy.
Weneryczny i pijański,
To trzynasty pułk ułański.
Z przodu księżyc, z tyłu gwiazda
To tatarska nasza jazda.
W dupie księżyc w sercu gwiazda,
To tatarska nasza jazda.
Pół Tatarów, pół Polanów,
To trzynasty pułk ułanów.
14 Pułk Ułanów Jazłowieckich
Hej dziewczęta w góre kiecki,
Jedzie ułan jazłowiecki.
Hej, dziewczęta, chyżo z krzaków!
Jedzie szwadron Jazłowiaków.
My ułani znad Kubani,
W pułk czternasty mianowani.
A czternasty spod Odessy
przywiózł złota pełne kiesy!
Sute trzosy, pełne kiesy,
To ułany spod Odessy.
Gdzie czternasty pułk bojowy,
Komisarskie lecą głowy.
Zawadiacko głowę nosi,
I do szarży sam się prosi.
Zjada klusek pełne niecki,
To jest ułan jazłowiecki.
Każda matka córkę chowa,
Przed ułanem z miasta Lwowa.
15 Pułk Ułanów Poznańskich
Wrazą krwią zbroczony,
To piętnasty pułk czerwony.
O piętnasty kto cię pyta,
Powiedz dobry – no i kwita.
Skąd piętnasty jest czerwony,
Bolszewików krwią zbroczony.
Ostróg brzęk w Poznaniu dzwoni,
To z piętnastki są czerwoni.
Gdyby jeszcze więcej pili,
To by sławy nie zdobyli.
Kilku chamów, kilku panów,
To piętnasty pułk ułanów.
Wciąż gotowi do kochania,
To ułani są z Poznania.
Po Poznaniu dupą szasta,
to z „piętnastki” pederasta.
16 Pułk Ułanów Wielkopolskich im. gen. dyw. Gustawa Orlicza-Dreszera
Z beczki piją, nie pijani
To bydgoscy są ułani.
Wśród taborów sieje grozę,
To szesnasty pułk aus Posen.
Szesnasty do szarży skory,
Gdy przed sobą ma tabory.
Gdzie nas wiodło? Aż na Litwę,
Znacie dobrze naszą sitwę.
Ten co psuje szyk ułański,
To szesnasty pułk poznański.
O szesnastym nic nie wiemy,
Nic też śpiewać nie będziemy.
Lampas z gaci, koc z gałganów,
To szesnasty pułk ułanów.
Eleganccy, wszędzie znani,
To bydgoscy są ułani.
Zawsze łasy na niewiasty,
To ułanów pułk szesnasty.
17 Pułk Ułanów Wielkopolskich im. Krola Bolesława Chrobrego
Czy to świta, czy to dnieje,
Siedemnasty zawsze wieje.
Siedemnasty to zasrańce,
Pogubili w polu lance.
Wielkopolski, jaśniepański,
Siedemnasty pułk ułański.
Zbiorowisko wielkich panów,
Siedemnasty pułk ułanów.
Siedemnasty, jak to snadnie,
Bije wroga gdzie popadnie.
Siedemnasty . paradiery,
Biją wroga jak cholery.
Gdzie kijowskie aż kurhany,
Były nasze tam ułany.
Siedemnasty w Lesznie stoi
I kadetów wódą poi.
Siedemnasty dużo smrodzi ,
I dlatego żółto chodzi.
18 Pułk Ułanów Pomorskich
Mają dupę jak z mosiądza,
To ułani są z Grudziądza.
Pełen manier ładnych, dworskich,
Osiemnasty pułk pomorski.
Wiać przez morze na Pomorze,
Osiemnasty tylko może.
Osiemnasty spod Libawy,
Przywiózł panny dla zabawy.
Nie przez lądy, to przez morze,
Osiemnasty zawsze może.
Czy śnieg pada, czy deszcz leje,
Osiemnasty zawsze wieje.
19 Pułk Ułanów Wołyńskich im. gen. Edmunda Różyckiego
Obmacują Sońki, Nastki,
To ułani z dziewiętnastki.
Dziewiętnasty to hołota,
Bo ma otok jak piechota.
Słynny z mordów i grabieży,
Dziewiętnasty pułk młodzieży!
Słynny z mordów i pożarów,
Dziewiętnasty pułk batiarów.
Dumny sławą partyzanów,
Dziewiętnasty pułk ułanów.
Kto obronił chłopów, panów,
Dziewiętnasty pułk ułanów.
Same łotry i wisielce,
To są Jaworskiego strzelce.
Palić, gnębić to co złego .–
Mówi jazda Jaworskiego.
Bić, mordować –. nic nowego,
Dla ułanów Jaworskiego.
Dziewiętnasty nie jest głupi,
Swoich bije, żydów łupi.
Wiąże żydom kamień młyński,
Dziewiętnast pułk wołyński.
Dziewiętnasty tym się chwali:
Na postojach wioski pali.
I do bitki i do szklanki,
Kochają ich Wołynianki.
Gwałci panny, gwałci wdowy,
Dziewiętnasty pułk morowy.
W ręku szabla, gęba sroga,
To ułani są z Ostroga.
Granatowy otok nosi,
Ale w boju dzielnie kosi.
20 Pułk Ułanów im. Krola Jana III Sobieskiego
Trochę panów, trochę chamów,
To dwudziesty pułk ułanów.
Wśród ułanów nie masz pana,
Nad ułana króla Jana.
Zamiast dupy krwawa rana,
To ułani króla Jana.
Liczba duża, lecz pułk mały,
Dwudziesty ułański cały.
Kto ma ch… po kolana,
Jest ułanem Króla Jana!
Kieszeń pusta, mina pana,
To ułani króla Jana.
21 Pułk Ułanów Nadwiślańskich
Chociaż Wisły nie widzieli,
Nadwiślańskich miano wzięli.
Naszą oto jest sałata,
Dwadcat. pierwszyj tra-ta-ta-ta.
Jeden w Polsce turkusowy,
To z Równego pułk morowy.
Nad Wołyniem błyszczą lance:
Turkusowi „Nadwiślańce”.
Ma dochody oprócz gaży,
Każdy z pogranicznej straży.
Kto chce żołdu oprócz gaży,
Niech służy w granicznej straży.
22 Pułk Ułanów Podkarpackich
Śmierdzą naftą, robią długi,
To jest pułk dwudziesty drugi.
W boju daje krwi swej strugi,
To jest pułk dwudziesty drugi.
Tańczą świetnie i namiętnie,
Panny ich całują chętnie.
Gdzie się leją wina strugi,
Tam jest pułk dwudziesty drugi.
Zawsze dzielny, zawsze chwacki,
To jest ułan Podkarpacki.
Hemoroidy ma co drugi,
To jest pułk dwudziesty drugi.
23 Pułk Ułanów Grodzieńskich
W boju krepkij, w mirie sławnyj,
Dwadcat tretij prawosławnyj.
Mocny w pieśni, w boju sławny,
Dwadcat tretij prawosławnyj.
Są naiwni, jak te dzieci,
Ułański dwudziesty trzeci.
24 Pułk Ułanów im. Hetmana Wielkiego Koronnego St. Żółkiewskiego
Piją piwa, pełne dzbanki,
Kochają ich Lublinianki.
Piją wódkę, grają w karty,
To jest pułk dwu dziesty czwarty.
Lance gubi, mało warty,
To jest pułk dwudziesty czwarty.
W jukach wożą wina dzbanki,
Kochają ich Lublinianki.
Już nie konny, motorowy,
Zawsze dzielny i bojowy.
25 Pułk Ułanów Wielkopolskich
W Wilnie pańskim się mianuje,
A w Prużanie pokutuje.
Dawniej był to pułk bojowy,
Dziś nim rządzą białogłowy.
Wielkopolskich miano dano,
Na Polesie ich wysłano.
Poleszuki, chłopy, pany,
To Próżańskie są ułany.
Pół czerwony a pół biały,
Duża liczba a pułk mały.
Powycierał wszystkie kąty,
Sławny pułk dwudziesty piąty.
26 Pułk Ułanów Wielkopolskich im. Hetmana Wielkiego Litewskigo J.K. Chodkiewicza
Gdzie koń chudy, a pan tłusty,
To jest pułk dwudziesty szósty.
My, pieruńskie Poznaniaki,
Ordnung też nie byle jaki.
O sztandarach spod Brodnicy,
Wszystko tam w Poznaniu krzyczy.
Choć hetmana mają w herbie,
Coś klekoce im się we łbie.
Mina tępa i łeb pusty,
To jest pułk dwudziesty szósty.
Nigdy w tyle, zawsze w przedzie,
To dwudziesty szósty jedzie.
27 Pułk Ułanów im. Krola Stefana Batorego
Pod Nieświeżem śpi beztroski,
Pułk ułanów ciechanowski.
Lejb gwardziści, Don Juani,
To nieświescy są ułani.
A kto trzecich naśladuje,
Ten w Nieświeżu pokutuje.
Pełnią służbę na kolei,
To ułani z Horodzieji.
Straszne szable, groźne lance,
To nieświescy Astrachańce.
A kto w polu gubi lance?
Pułk nieświeski –. Astrachańce.
Wielce słabi w cięciu łozy,
Za to świetnie doją kozy.
Lance ostre . szpilki jeża,
To ułani są z Nieświeża.
Skaczą żółtki na granicy,
Obok w strachu bolszewicy.
Chociaż sławne imię noszą,
Niezbyt dzielnie walkę znoszą.
Małe głowy, duże uszy,
To ułani są znad Uszy.
Śpiewy, tańce, wóda, kiła,
To ułani Radziwiłła.
Pułk dwudziesty siódmy święty,
Nie wie co to alimenty.
Daj buziaka moja miła,
Bom ja ułan Radziwiłła.
Siedząc w siodle puszcza bąka,
To jest ułan od Pająka.